piątek, 18 listopada 2011

Kryzys małżeński – jak sobie z nim radzić?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Podobno pojawia się po trzech latach związku – nadciąga wówczas, gdy relacje międzyludzkie nie rozwijają się, a stan zakochania nie przechodzi w następny etap: etap budowania wspólnej przyszłości.
Jeśli para, dotąd, była skupiona na intensywnych – zewnętrznych doznaniach, po kilkudziesięciu miesiącach wspólnego życia, może dojść do wniosku, że brakuje jej silnych emocji. Głownie pożądania, fascynacji, tajemniczości. Kryzys po trzech latach to – w wielu europejskich państwach – psychologiczny standard.
Łatwo go wytłumaczyć na przykładzie: Ewelina i Mateusz poznali się na pierwszym roku studiów humanistycznych. Obydwoje, silnie nastawienie na rozwój intelektualny, zakochani w teatrze, w kinie, w sobie. Jeszcze pisząc prace licencjackie, uchodzili za ideał związku. Gdy ona musiała jechać do rodziców na weekend, on zajmował się sprzątaniem wynajętego pokoju, robił zakupy i oddawał książki do biblioteki. Gdy z kolei on złapał grypę, ona zdobywała wpisy do obu indeksów, stała w kolejce do rejestracji w przychodni studenckiej, dbała o ukochanego.
Na czwartym roku coś zaczęło się psuć – Ewelina dostała pracę w redakcji feministycznego pisma i choć miała tylko prowadzić korektę artykułów, niezatrudniony nigdzie Mateusz poczuł się odsunięty na boczny tor. Na nic zdały się jego argumenty, że przecież stypendia wystarczają im na przeżycie i nie ma sensu (w obliczu nowych, naukowych wyzwań) chałturzyć w „mało ambitnym” magazynie. Dla niej ten magazyn był ciekawy, poznane osoby – barwne i inspirujące. I choć kryzys w związku niekoniecznie musi oznaczać jego koniec, to pewnego dnia Ewelina zauważyła, że na telefonie jej partnera jest kilkanaście nieodebranych połączeń. Zapytany o to Mateusz wyznał, że „odświeżył znajomość” z byłą sympatią licealną. „Na razie to nic poważnego, ale czuję się samotny i znów chce mieć przy sobie bliską osobę” – tłumaczył. Aluzja była wymowna, ale Ewelina – po paru próbach ratowania związku – straciła ochotę, by na każdym kroku udowadniać swemu chłopcu dozgonne przywiązanie i niesłabnące uczucie. Para rozstała się na siódmym semestrze: - Z fajnego, ambitnego faceta, Mateusz zmienił się w narzekającego człowieka. Sam nie mając pomysłu na wspólną przyszłość, obciążył mnie winą za niepowodzenie związku. To nie fair – twierdzi Ewelina. Mateusz broni się: - Nikt nie chce czuć chłodu emocjonalnego, a taki, niestety, wdarł się w nasze relacje. Nie potrafiłbym żyć z kimś, z kim łączą mnie tylko wspólne rachunki, studia i opowieści z przeszłości. Chcę mieć partnerkę, która uwzględnia mnie w swoich planach na następne „x” lat!
Wnioski: Obie osoby nie umiały poradzić sobie z wizją tego, co będzie je czekać po skończeniu studiów. Dopóki nauki nie brakowało, a życie akademickie dostarczało wielu wrażeń, miło było uchodzić za „zgraną parę” i ramię w ramię mierzyć się z wyzwaniami uczelnianymi. Jednak perspektywa osiągnięcia dorosłości była na tyle stresująca, że Ewelina znalazła sobie nową pasję – dorywczą pracę, a Mateusz postanowił sprawdzić, jakby to było, gdyby jednak związał się ze swoją dawną dziewczyną. Partnerstwo oparte na eksperymentowaniu i byciu razem tylko wtedy, gdy okoliczności zewnętrzne są sprzyjające, zwykle prowadzi do rozpadu związku.
Na szczęście w wypadku opisanej pary istnieje wielka szansa na ponowne porozumienie. Jeśli tylko młodzi zdecydują się na poważną rozmowę o przyszłości i docenią minione – udane lata, mają szansę na ponowne zbliżenie się do siebie. I wyciągnięcie wniosków z przeżytego kryzysu.
---
T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz